niedziela, 10 lutego 2013

Bonjour Paris!

Wiem, wiem. Mówiłam, ze już więcej zdjęć z Paryża nie będzie. Może to choroba (niestety) albo wciąż obecna zima sprawiły, ze i tym razem nie mogłam się powstrzymać. Poniżej znajdziecie zdjęcia z mojego profilu na Instagramie  Enjoy!

Widok na Paryż z wzgórza Montmartre. Niestety na zdjęciu nie jest widoczna nadchodząca znad wieży Eiffla burza. Tworzyło to niezwykły efekt: ciemne chmury nad częścią miasta i słońce u nas. W pewnym stopniu obrazuje to jak dużą powierzchnie zajmuje Paryż.


Louis Vuitton w dzielnicy Montparnasse.



Place Pigalle w święto zburzenia Bastylii. Większość ludzi obecnych na ulicach to turyści. Mieszkańcy znajdują się teraz na polach Elizejskich, gdzie odbywa się parada i koncert. Wieczorem można było usłyszeć potężny pokaz fajerwerków nie widoczny jednak z naszego mieszkania na Montmartre. W Polsce plac znany jest ze sceny z serialu "Hans Kloss". Niestety podczas mojej obecności nie zauważyłam nigdzie sprzedawców kasztanów. No cóż, może następnym razem : )

Starbucks na Montparnasse w noc 18 urodzin.

Rondo Charles de Gaulle oraz ja robiąca zdjęcie łukowi triumfalnemu. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Paryża pojechaliśmy tam jeszcze raz tylko po to, aby kilka razy przejechać na około : ) W jednym z poprzednich postów napisałam jak bardzo mi się to miejsce podoba. Jednak z powodu spalin, hałasu i turystów nie zaliczam go do moich ulubionych.

Moulin Rouge w nocy. Kolejki do wejścia były dłuższe od ulicy więc w kilku miejscach poustawiano barierki, aby oddzielić od siebie czekających gości. Miło było przejść się wtedy po ulicy i popatrzeć na panie w pięknych sukniach i makijażach oraz panów w garniturach.

Menu w znanej z filmu "Amelia" kawiarni

Kawiarnia znana z filmu "Amelia". Mi osobiście bardziej niż tutejsza kawa smakowały croissanty z boulangerie. Miejsce to ma dla mnie również specjalne znaczenie, ponieważ po raz pierwszy przełamałam swój strach przed mówieniem po francusku. Niespodziewanie okazało się to całkiem przyjemne, a Francuzi mimo stereotypów okazali się bardzo miłymi rozmówcami.  Często zamiast pobłażliwych spojrzeń ze względu na mój akcent spotykałam się raczej z uprzejmością i poradami jak mówić dobrze. Było to bardzo miłe i dużo mi pomogło w dalszej nauce. (Co jednak nie zostało zauważone w szkole na moich ulubionych lekcjach :))

Nie wiem czy wspominałam już jak bardzo podoba mi się zabudowa Paryża. Kiedy tylko brudne ulice miasta zaczyały mnie denerwować wystarczyło, że podniosłam głowę do góry i już widziałam te piękne budynki.

Montmartre. Pierwszy dzień zwiedzania rozpoczęliśmy od "naszej" dzielnicy, ponieważ nie mieliśmy jeszcze kupionych biletów na metro. Po przeczytaniu "Moule rouge" kilka lat wcześniej wyobrażałam ją sobie nieco inaczej. Najbardziej obleganymi zabytkami były te opisane w przewodnikach. Żeby znaleźć miejsca wyjątkowe trzeba się było dużo nachodzić. W ten sposób zobaczyła np. dom van Goga czy najstarszy wiatrak w Paryżu. Zjadłam też przepyszne lody w cukierni, gdzie każde zamówienie układane jest w specjalną kompozycje.

Montmartre. Jedną z rzeczy, które zaciekawiły mnie w Paryżu był ruch samochodowy, a w szczególności parkowanie. Paryżanie dostają ode mnie medal za dokonywanie rzeczy niemożliwych. Kiedy przejeżdżaliśmy koło wolnego miejsca nik z nas nie myślał o tym, ze jakikolwiek samochód da rade się tam zmieścić. Chwile potem przyjeżdżał Paryżanin, bam i gotowe. Samochód zaparkowany. 


Widok ze wzgórza Montmartre

Bazylika Sacre Coeur. Chyba jedno z niewielu miejsc do którego w kolejce staliśmy maksymalnie 2 minuty. Podczas zwiedzania naraziłam się francuskim turystą. To był dopiero początek używania przeze mnie nowego telefonu i jeszcze nie za bardzo orientowałam się w jego funkcjach. Jakie było moje zdziwienie kiedy podczas zwiedzania nagle się włączył i zaczął grać Rihannę na cały głos : )

Montmartre

Montmartre, cześć bardziej mieszkalna. Tutaj też znajdowało się nasze mieszkanie.

W niedziele jak prawdziwi Paryżanie wybraliśmy się do parku. Tutak w drodze na miejsce.

Plac Charles de Gaulle i widok na Łuk Triumfalny

Pola Elizejskie. Koło drzew widać flagi Francuskie pozostałe po 14 lipca. Będa tak wisieć jeszcze tydzień, czekając na finał tour de france.

Zdjęcie jak z pocztówki. Wieża Eiffla, Sekwana i łódź.

Jeden z mostów nad Sekwaną
Ptaszki przy kościele Notre Dame

Widok z tarasu widokowego nad Galerią Lafayette

Widok, który bardziej kojarzy się z Londynem niż Paryżem. Koło znajduje się przy Luwrze

Luwr i piramida. Aby wjechać do środka należy wejść przez piramidę i zjechać schodami na dół. Spoglądając w górę widzi się przechadzających ludzi. W Luwrze spędziłam około 5 godzin i tak na prawdę zobaczyłam tylko małą część zbiorów całego muzeum. Żeby zobaczyć wszystko dokładnie potrzeba by było przynajmniej kilku dni. Ja początkowo kierowałam się przewodnikiem, w którym dokładni narysowane było co i gdzie NALEŻY zobaczyć (odnalezienie miejsc w terenie nie było już jednak takie proste). PO czasie zrezygnowałam jednak z tej formy planowania i po prostu szłam przed siebie. Dzięki temu nie ominęłam przepięknych apartamentów pałacowych z małymi, kolorowymi świnkami : )


Małe zakupy w galerii

Wieża Eiffla widoczna sponad dachów budynków

Widok na front Notre Dame. Mi bardziej spodobał się bok od Sekwany. Kolejka do kościoła dość duża, a wnętrze mimo iż piękne nie powaliło mnie na kolana

Wieża Eiffla w nocy. Okropna jakość, ale jak już pisałam wcześniej, to były początki mojego obcowania z telefonem i ustawienie odpowiednich parametrów zdjęcia zajęło by zbyt dużo czasu.

Widok na główny hol muzeum de Orsay. Chyba jedno z moich ulubionych muzeów, ponieważ wystawia obrazy impresjonistów. Bardzo ciekawym doświadczeniem było zobaczenie "Ogrodu w Giverny" czy "Japoński mostek" na których często opierałam swoje prace w gimnazjum.

Wieża Eiffla.

Przed Centrum Pompidou. Z powodu braku czasu nie zwiedzaliśmy wystawy, a szkoda. W holu muzeum znajdują się dwa sklepy z pamiątkami, bardzo dobrze wyposażone. Co dziwne do środka weszliśmy bez kolejki ( W Paryżu takie miejsca prawie nie istnieją )



 Moje rady dla odwiedzających Paryż:
1. Mimo iż Francuzi są coraz bardziej otwarci na nowe języki to jest możliwość, że używając języka angielskiego, przede wszystkim w Paryżu, możemy zostać nie zrozumiani. Przed wyjazdem warto nauczyć się paru przydatnych zwrotów (pamiętając o grzecznościowych. Turysta, który używa SVP może liczyć na lepszą obsługę. ), codziennie nosić ze sobą słowniczek. Najlepiej jednak jechać z kimś kto zna język francuski. Unikniemy wtedy nieporozumień. 

2. Jadąc do Paryża w porze letniej należy przygotować się na kolejki przed zabytkami. Obecnie trwa remont wieży Eiffla i czekanie na stanie w kolejce należy poświęcić przynajmniej 3 godziny. Jadąc do Paryża można zaopatrzyć się w kartę umożliwiająca zwiedzanie bez kolejek, jednak podczas całego wyjazdu zauważyłam tylko jedną taką sytuacje. Karta staje się przydatna kiedy na zwiedzenie miasta mamy np. weekend. W innych przypadkach może lepiej zaoszczędzić pieniądze i wydać je np. w galerii Lafayette : )

3. Pogoda w Paryżu bywa bardzo kapryśna. Wychodząc z domu, nawet w lato, warto pamiętać o zabraniu płaszcza przeciwdeszczowego czy parasolki. W tygodniu kiedy ja byłam w mieście przez dwa dni co jakiś czas padało. Jednak deszcz trwa bardzo krótko i zaraz po nim robi się ciepło.

4. Bardzo ważne jest, aby zabrać ze sobą wygodne buty. Z miejsca na miejsce poruszamy się najczęściej metrem albo autobusem, ale i tak codziennie do pokonania jest kilka kilometrów. Wygodne buty są w Paryżu NIEZBĘDNE.

5. Przed przyjazdem warto zrobić listę miejsc, które chcemy odwiedzić, zostawiając sobie jednak trochę czasu na improwizacje. Planowanie czasu w Paryżu może i jest pomocne, ale odbiera nam możliwość zobaczenia nietypowych rzeczy. Czasem coś co wydaje się nieciekawe może nas zainteresować niż miejsca opisane w przewodniku. Ja na przykład nigdy nie planowałam odwiedzenia dzielnicy biurowej La Defense. W moim przekonaniu było to miejsce gdzie się pracuje, a więc co w nim ciekawego? Po przybyciu zostałam mile zaskoczona. Widok ze szczytu schodów (położonych nawet w południe w cieniu) jest zniewalający. Polecam. 

6. Warto zaopatrzyć się w mapę lini metra i autobusów. Dostępne są one na każdej stacji, jednak ja o swoją musiałam poprosić pracownika (przydaje się znajomość francuskiego). Jeśli nie posiadamy mapy i nie wiemy gdzie się znajdujemy nie należny panikować, na każdej stacji znajduje się kilkanaście tablic z planem metra. Warto też wspomnieć, że Paryskie metro w niczym nie przypomina warszawskiego. Składa się z 14 lini często połączonych ze sobą ogromnymi podziemnymi stacjami. Stacje są tak duże, że przemieszczanie z jednego miejsca na drugie zajmuje nawet 10 minut: schodami ruchomymi czy taśmami jak na lotniskach. Komunikaty wydawane są w języku francuskim a nad każdym peronem znajduje się tablica z informacją kiedy przyjedzie najbliższy pociąg. Najczęściej metro jeździ w odstępie 4 minut, im później tym rzadziej. 

7. Jedzenie w Paryżu nie jest zbyt drogie. Jeśli idziemy do kawiarni to warto pamiętać, że ceny przy stolikach będą droższe niż te przy barze. Dzieje się tak z powodu dodatkowej opłaty naliczanej za prace kelnera.
Według mojej babci, która we Francji mieszkała kilka lat, najlepsze z żywności jest tam masło. Rzeczywiście znacznie różni się od naszego : ) Paryżanie na śniadanie jedzą przede wszystkim bagietki. Żeby dostać świeże pieczywo rano nie trzeba się dużo nachodzić. Boulangerie można spotkać na każdym kroku.
Będąc we Francji warto również posmakować francuskich serów czy wina. 
Podczas długiego zwiedzania siły dodadzą bagietki z dodatkami. Mi najbardziej smakowały te z kurczakiem i sałatą. Dostępne są w różnych smakach i rozmiarach. 

Rad dla odwiedzających Paryż mogłabym napisać jeszcze wiele więcej, wydaje mi się jednak, że są to te najważniejsze.
 Kiedy jadę do nowego miejsca chce się tam czuć dobrze, odpocząć od dnia codziennego, dla tego wszystkim podróżującym życzę przede wszystkim dobrej zabawy bez zmartwień!
xoxo








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz