czwartek, 14 czerwca 2012




















W niedziele odbył się kolejny mecz, tym razem pomiedzy Hiszpanią, a Włochami. Z tej okazji tata zrobił mi niespodzinke i pojechaliśmy do Gdańska. Nie mieliśmy biletów i planowalismy raczej kibicowanie na strefie kibica. Jakże się zdziwiliśmy, gdy okazało się, że pod stadionem można jeszcze kupic bilety. Wszystko potem było niesamowite. Wejśc na stadion, posłucha 50tyś. kibiców, rozmawiających, krzyczących w wielu języka. Na własne oczy zobaczy gwiazdy piłki noznej. Feria barwa, moc kolorów i dźwięków. Zupełnie inaczej niż oglądając mecz w domu.

Na zdjęciach wida mnie przed stadionem, grupę kibiców, którzy, aby dostac się na swoje miejsca musieli skakac przez barierki(cudowna organizacja Euro) oraz włoskich kibiców i policjantów. Z chęcią dodałabym jeszcze kilka zdjęc, jednak mój komputer się buntuje i na razie nie chce współpracowac.

niedziela, 3 czerwca 2012

True colors



Uwielbiam niespodzianki. Tak więc kiedy pare dni temu dowiedziałam się, że koło mojej szkoły jest otwarty nowy chińczyk bardzo się ucieszyłam. Z reguły nie robie zakupów w takich sklepach. Niestety jakość ubrań pozostawia dużo do życzenia. Ale nie mogę się oprzeć, aby raz na jakiś czas tam nie zajrzeć. Szukam wtedy spinek w kształcie kokardek, cienkich pasków czy lakierów do paznokci. Te dwa na zdjęciach kupiłam niedawno właśnie w chińczyku. Jak na razie jestem bardzo zadowolona. Bardzo szybko schną i nie odpryskują się. Miętowy szybko stał się stałym elementem mojego stroju, natomiast pomarańczowy czeka, aż wybiore się na imprezę (neonowe kolory na paznokciach świetnie wyglądają w półmroku).